14 cze 2011

Schetyna żeruje na Płażyńskim

Rodzina Macieja Płażyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej, wyraziła oburzenie słowami marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, które padły podczas sobotniej konwencji Platformy Obywatelskiej w Gdańsku. W specjalnie wydanym oświadczeniu napisała, iż sprzeciwia się wykorzystywaniu imienia "Męża i Taty na potrzeby przedwyborczego happeningu".Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, zagrzewając w sobotę do pracy zgromadzonych w gdańskiej Ergo Arenie działaczy Platformy Obywatelskiej, wspomniał parlamentarzystów Platformy, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, oraz byłego marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego.


 Płażyński, choć Platformę opuścił już w 2003 roku, to jednak był jej współzałożycielem. - Dzisiaj potrzebujemy wielkiej mobilizacji. Kibicują nam miliony Polaków. Ale wiem także, że kibicują nam ci, których z nami nie ma: Maciek Płażyński, "Aram" Rybicki, Grzesiu Dolniak, Sebastian Karpiniuk i Krysia Bochenek. Oni tam, na górze, patrzą na nas, ściskają kciuki i mówią nam: wygrajcie to, wygrajcie to dla nas - mówił Schetyna do uczestników konwencji Platformy. Dezaprobatę wobec słów marszałka Sejmu wyraziła rodzina Macieja Płażyńskiego. 


"W nas - bliskich Macieja Płażyńskiego - słowa te wzbudziły sprzeciw. Nie godzi się instrumentalnie wykorzystywać imienia naszego Męża i Taty na potrzeby przedwyborczego happeningu" - stwierdziły wdowa po Macieju Płażyńskim Elżbieta Płażyńska i córka Katarzyna Płażyńska. W podpisanym przez nie oświadczeniu, datowanym na 12 czerwca br., czytamy m.in.: "W działalności publicznej podstawą była dla niego wiarygodność. Gdy w 2001 r. tworzył Platformę Obywatelską, chciał, by było to ugrupowanie oparte na strukturach oddolnych, nieuwikłanych w politykę propagandy i zakulisowych rozstrzygnięć.


 Platformę opuścił, gdyż nie uznawał kompromisów wobec założycielskich zobowiązań, od których krok po kroku zaczęto odchodzić. Jako niezależny poseł i senator rzeczowo i obiektywnie poddawał ocenie rozwój partii i działalność jej liderów. Bez względu na to, czy była to ostra krytyka, czy też słowa poparcia swój osąd opierał na twardych argumentach". Elżbieta i Katarzyna Płażyńskie konstatują, iż "Platforma Obywatelska jest dziś partią władzy" i "jak wynika z medialnego przekazu, jest to partia, która krzewi optymizm i miłość wśród naszych rodaków". "Nam, którzy trochę ponad rok temu straciliśmy ukochaną osobę, ten optymizm jednak się nie udziela. Pan premier Donald Tusk zachęcał wczoraj do bycia dumnym z naszego Państwa. 


W pierwszą rocznicę Tragedii Smoleńskiej staliśmy obok szczątków samolotu, w którym 96 osób spędziło ostatnie chwile życia. Oprócz bezmiaru smutku czuliśmy wstyd i poczucie opuszczenia ze strony władz państwowych, składając kwiaty przy wraku Tu-154 częściowo nakrytym brezentem, który w sposób prowizoryczny przytrzymywało parę starych opon" - czytamy w oświadczeniu. Elżbieta i Katarzyna Płażyńskie przypomniały, iż po 10 kwietnia osoby zajmujące wysokie stanowiska państwowe zapewniały o determinacji w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy. "19 marca 2011 r. na Radzie Krajowej Platformy pan premier zaprzeczył tej determinacji, twierdząc, iż kwestia smoleńska to jeden z tematów, nad którym trzeba przestać kwękolić. Jako bliscy polityka, który wiedział, co oznacza odpowiedzialność za słowo, pragniemy wyrazić swoją dezaprobatę w stosunku do polityki opartej na obietnicach bez pokrycia i zapomnieniu o sprawach trudnych" - napisały.
Artur Kowalski