15 lip 2011

Ze wskazaniem na Klicha i Arabskiego

Raport w sprawie katastrofy Tu-154M na lotnisku Smoleńsk Północny autorstwa komisji Jerzego Millera nie zawiera zdań odrębnych, a z jego publikacją powinny być związane dwie dymisje: ministra obrony narodowej Bogdana Klicha i szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego - ustalił "Nasz Dziennik".


Raport jest tekstem jednolitym i w oparciu o zebraną dokumentację opisuje m.in. odpowiedzialność resortów i służb za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według naszych informacji, z publikacją raportu powinny być połączone dymisje ministra Bogdana Klicha oraz Tomasza Arabskiego. Stąd też bierze się cały kłopot z terminem ujawnienia dokumentu. Jak wynika z informacji ze źródeł zbliżonych do Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, do których dotarł "Nasz Dziennik", raport komisji Millera na temat katastrofy samolotu Tu-154M jest gotowy, nie posiada zdań odrębnych, a co najważniejsze - rzetelnie odnosi się do zgromadzonej dokumentacji. - O ile wiem, dokument komisji wprawił rząd w spore zakłopotanie.


Pokazano w nim m.in. kwestie systemowe, których zaniedbanie doprowadziło do rozkładu lotnictwa wojskowego - usłyszeliśmy. Według wstępnych założeń raport planowano opublikować w okolicach 20 czerwca w trzech etapach. W pierwszej kolejności do dokumentu miałby odnieść się premier Donald Tusk, a jego wystąpienie miałoby być połączone z dymisją dwóch ministrów w związku z zaniedbaniami przy organizacji wylotu. Według naszego rozmówcy, wątpliwości nie budzi odpowiedzialność ministra Bogdana Klicha, szefa resortu obrony, oraz Tomasza Arabskiego, szefa kancelarii premiera, który w myśl zapisów instrukcji HEAD jest ministrem odpowiedzialnym za dysponowanie flotą 36.


Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego w zakresie przewozu VIP-ów.
Według naszego rozmówcy, w dalszej kolejności podczas prezentacji raportu mają zostać pokazane "tematy wojskowe" związane z katastrofą, szkoleniem, przygotowaniem i obsługą lotów o statusie HEAD, a na koniec poruszone będą "problemy ogólne" związane z lotem 10 kwietnia 2010 roku. W jego ocenie, wnioski płynące z raportu Millera są niewygodne dla rządu i to jest główny powód "wydłużających się tłumaczeń". Jak usłyszeliśmy, sprawa jest na tyle drażliwa, że obecnie trudno jednoznacznie wyrokować, kiedy raport zostanie ujawniony.


Potwierdzają to dotychczasowe ustalenia. Właśnie tych dwóch ministrów jako odpowiedzialnych za organizację wylotu delegacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska wskazywał Antoni Macierewicz, szef Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku. Poseł powoływał się na treść decyzji szefa MON z 9 czerwca 2009 roku nr 184 w sprawie wprowadzenia do użytku w lotnictwie Sił Zbrojnych RP "Instrukcji organizacji lotów statków powietrznych o statusie HEAD", która składa główną odpowiedzialność za przyznawanie, zamawianie statków powietrznych właśnie na szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.


Z dokumentu tego wynika, że to szef KPRM składa zamówienie na rejs samolotu, które następnie przekazuje dowódcy Sił Powietrznych i informuje o nim dowódcę jednostki wojskowej realizującej lot oraz szefa Biura Ochrony Rządu. Zamówienie ma formę polecenia, a nawet rozkazu.
W tym zakresie rysuje się też odpowiedzialność szefa MON za działanie służb mu podległych sprawujących pieczę nad organizacją lotu. Z decyzji Klicha wynika np. konieczność przeprowadzenia lotu kontrolnego statku powietrznego, obowiązek monitorowania go przez podległe MON służby i przekazywania przez nie informacji na temat pogody oraz "śledzenie" (przy wykorzystaniu radiostacji) statku powietrznego za granicą.


Już z dotychczasowych ustaleń wojskowej prokuratury oraz zmian, jakie po katastrofie wprowadzono w Siłach Powietrznych, wynika, że wojskowe służby meteorologiczne nie dopełniły właściwie swoich obowiązków. Były też problemy z nawiązaniem kontaktu z samolotem i przekazaniem mu ostrzeżeń meteorologicznych. W Centrum Operacji Powietrznych Dowództwa SP brakowało też informacji na temat aktualnego stanu lotu czy wybranych w planie lotu lotnisk zapasowych. Jak ustaliliśmy, lista uwag do szefa MON może być dłuższa, bo to on odpowiada za stan lotnictwa wojskowego, w tym za specpłupłk, o którego złym stanie wyposażenia minister Klich był informowany jeszcze przez śp. gen. Andrzeja Błasika.


Pracowali na jednomyślny raport


Według wczorajszych doniesień wPolityce.pl, nie ma ostatecznej wersji raportu Millera. Według portalu, przekazany premierowi Donaldowi Tuskowi raport to tylko jedna z końcowych jego wersji, a nie oficjalny dokument komisji. Opierając się na anonimowych informacjach, portal twierdzi, że "nie było żadnego spotkania, na którym członkowie komisji przyjmowaliby jakąś finalną wersję raportu". Co więcej, członkowie komisji "nie złożyli podpisów na żadnej z wersji materiału", a zatem nie ma mowy "o żadnej ostatecznej wersji, w której premier nie zmieniałby nawet przecinka"


. Zmiany treści są możliwe, a według publikacji trwają przepychanki pomiędzy ministrami i kierownikami instytucji biorących udział w przygotowaniu wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia i jej zabezpieczeniu, bo nikt nie chce brać na swoje barki choćby części odpowiedzialności za tragedię. Z tego też powodu odkładany jest termin publikacji raportu.
Sprawy nie komentuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Małgorzata Woźniak, rzecznik resortu, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zaznaczyła, że nie udziela w tym zakresie żadnych informacji. 


Dopytywana, przyznała, że nie ma też żadnej wiedzy na temat daty publikacji raportu.
Doniesieniami wyraźnie zdziwiony był Maciej Lasek, zastępca przewodniczącego podkomisji lotniczej KBWLLP. Pytany o brak oficjalnej wersji raportu, przyznał, iż nie wie, skąd może pochodzić taka informacja. Lasek nie chciał jednak odnosić się do informacji dotyczących samej zawartości raportu. Dopytywany, czyje podpisy znalazły się pod dokumentem przekazanym premierowi i czy należały one do wszystkich członków komisji, zaznaczył, że będzie mógł wypowiadać się na ten temat, gdy raport zostanie opublikowany. - Mogę jedynie pana zapewnić, że członkowie komisji ciężko pracowali, by w raporcie nie było zdań odrębnych - dodał Lasek.

Marcin Austyn

14 lip 2011

RANY !!!! AŻ TYLE MOŻE BYĆ TWOJE

PlayHugeLottos.com AspirationJezu, proszę wejść w moje serce i dotknąć tych doświadczeń życiowych, które muszą być uzdrowiony. Znasz mnie lepiej niż ja wiem. Dlatego też zabrać ze sobą miłość do każdego zakątka mojego serca. Gdziekolwiek odkryć zranione dziecko, dotknąć go, go pocieszać i uwolnię.

Idź z powrotem przez całe życie do chwili, kiedy został poczęty. Oczyścić moje ciało i uwolni mnie od tych rzeczy, które mogą wywrzeć negatywny wpływ w tym momencie. Pobłogosław mnie, kiedy powstawał w łonie matki mojej i usunięcie wszelkich przeszkód w całości, które mogą mieć wpływ na mnie w ciągu tych miesięcy pozbawienia wolności.

Daj mi głębokie pragnienie, by narodzić się na nowo i uleczyć wszelkie osoby fizyczne lub emocjonalne urazy, które mogłyby zaszkodzić mi w trakcie porodu. Dziękuję Ci, Panie, za to, że nie przyjęli mnie w swoje ramiona w chwili mojego urodzenia powitać mnie na ziemię i zapewniają mnie, że nigdy nie zawiedzie mnie i mnie opuszczać.

Jezus, proszę was otoczyć moim dzieciństwie z lekkich i dotknąć tych wspomnień, które powstrzymać mnie od bycia wolnym. Jeśli potrzebuje więcej miłości matki, wyślij mi swoją matkę, Maryję, aby zapewnić co brakuje. Zapytaj ją do trzymaj mnie blisko, aby mnie pocałować, powiedzieć mi historie i wypełnić te puste części mnie, które muszą komfort i ciepło tylko matka może dać.
Być może wewnątrz dziecko wyzuty w obszarze miłość ojca. Panie, pozwól mi być wolne, aby płakać "Abba", tato, każdą częścią mojej istoty. Gdybym potrzebował więcej jest miłość ojca i bezpieczeństwa, aby zapewnić mi się, że chciał i kochał bardzo mocno, proszę trzymać mnie i daj mi czuć się silny, ochronne ramiona. Daj mi odnowione zaufanie i odwagę podejmowania prób na świecie, ponieważ wiem, że mój miłości Ojca będzie wspierał mnie, jeśli się chwieją się i padają.

Przejdź przez moje życie, Panie, i mnie pocieszyć, gdy inni nie byli tak mili. Leczyć rany spotkań, które opuściły przestraszony, które powodują mnie do wycofania się w siebie i tworzenia barier dla ludzi. Jeśli czuję się samotny, opuszczony i odrzucony przez ludzkość, udziel mi, za pośrednictwem uzdrawiającej miłości, nowe poczucie wartości jako osoby.

Ludzie mnie odrzucali, mówili źle o mnie, kiedy byłem niewinny, i było mi smutno i żal. Panie przyszedł i uzdrowił mnie. Prezentuję moje kompulsywne nawyków i mój stary uszkodzony i zgniłe na Ciebie, obmyj mnie i czyste mnie, Panie.

Jezu, oddaję się wam, ciało, umysł i ducha i dziękuję wam za co mnie cały

Rewolucja w piórkach demokracji





SZLACHETNE ZDROWIE

Chyba nie ma osoby, która nie chciałaby mieć pięknej skóry. Jest ona pierwszą oznaką starzenia, dlatego stanowi obiekt zabiegów pielęgnacyjnych. Oprócz przyczyn estetycznych, warto o nią dbać także ze względów zdrowotnych - jej uszkodzenie czy podrażnienie może stać się początkiem szeregu chorób. 
Dzisiejszy dodatek zdrowotny poświęcamy właśnie skórze i związanym z nią chorobom. 
Lekarz med. Barbara Dziewulska, dermatolog z Centrum Medycznego LUX MED w Warszawie, zdradza, z jakimi najczęściej chorobami skóry przychodzą do niej pacjenci w okresie letnim. Radzi także, jak pielęgnować skórę, aby była piękna i zdrowa.
Wielu młodych ludzi z niecierpliwością czeka na kąpiele słoneczne, mając nadzieję, że rozwiążą one ich problem z trądzikiem. Czy to prawda, że opalenizna łagodzi zmiany trądzikowe? - na to i inne pytania odpowiada lekarz dermatolog. 
Podajemy, jak pod względem etiologicznym można podzielić choroby skórne. Piszemy również o niektórych schorzeniach, np. o łuszczycy, łupieżu różowym czy opryszczce. Ponadto dowiedzą się Państwo, jakie mogą być przyczyny najczęstszych chorób skóry i jakie badania w związku z tym należy wykonać. Poruszamy temat pielęgnacji skóry dłoni, szyi i stóp. Świąd, szorstkość i łuszczenie się skóry, zaczerwienione grudki, które się na niej pojawiają, a następnie otwierają się i sączą - to tylko niektóre objawy wysypek wskazujących na chorobę alergiczną. Ten temat również szerzej przedstawiamy w dodatku.

13 lip 2011

Rastorgujew: Katyń to tajemnica państwowa




Przekazaliśmy stronie polskiej informacje na temat obławy augustowskiej - twierdzi Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej. Z tonu odpowiedzi na list Memoriału w sprawie zbrodni zwanej małym Katyniem należy sądzić, że reakcja na uzupełniony polski wniosek o pomoc prawną dotyczący obławy będzie negatywna.

Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej prowadzący śledztwo w sprawie obławy augustowskiej podkreśla, że jedyna lakoniczna informacja o liczbie aresztowanych pochodzi z 1995 r., a Rosjanie w odpowiedzi na późniejsze trzy wnioski o pomoc prawną pisali, że nie mają żadnych akt. "Na podstawie wniosków o pomoc prawną ze strony polskiej, w zgodzie z porozumieniem międzynarodowym zebrała wnioskowane informacje o nich i skierowała do wnioskodawców" - napisał W.W. Rastorgujew, naczelnik Wydziału 5. Zarządu Nadzoru Głównej Prokuratury Wojskowej, w odpowiedzi na zapytanie historyka prof. Nikity Pietrowa ze stowarzyszenia Memoriał.
"W związku z Waszym artykułem "Mały Katyń", opublikowanym 08.06.2011 w "Nowej Gazecie", na postawione przez Was pytanie, dlaczego nie ogłoszono decyzji procesowych w rezultacie dochodzenia sprawy "karnej katyńskiej" i "rozprawy z aresztowanymi w wyniku obławy w lesie Augustowskim" w czerwcu 1945 roku, informuję, co następuje. Postanowienie o zamknięciu sprawy "karnej katyńskiej" zawiera wiadomości stanowiące tajemnicę państwową i nie podlega publikacji w druku otwartym" - twierdzi Rastorgujew. 
- Nie wiem, czy stronie polskiej poza formalną odpowiedzią ze stycznia 1995 roku przekazano jakiekolwiek dokumenty, spisy zatrzymanych itd. - zastanawia się Pietrow. Pytany o to naczelnik pionu śledczego białostockiego oddziału IPN Zbigniew Kulikowski, gdzie prowadzone jest śledztwo w sprawie obławy białostockiej, stwierdza, że jedyna informacja na ten temat została przesłana przez stronę rosyjską w 1995 roku. Był to efekt wniosków o pomoc prawną skierowany przez poprzednika IPN - Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, i prokuraturę w Suwałkach. 
- Rosyjska prokuratura przesłała do ambasady rosyjskiej w Warszawie informację, że zatrzymane zostały wówczas 592 osoby - mówi prokurator. Podkreśla, że była ona niezmiernie lakoniczna, bo poza liczbą aresztowanych podano jedynie, że dokonały tego jednostki SMIERSZY (sowiecki kontrwywiad wojskowy), a los tych osób jest nieznany. 
Kulikowski informuje, że już IPN skierował do Rosji kolejne wnioski o pomoc prawną w 2003, 2006 i w 2009 roku. Na dwa pierwsze przyszła odpowiedź, że żadnych dokumentów w tej sprawie nie ma. - Rosja usztywnia swoje stanowisko, twierdząc, że nie dysponuje żadnymi dokumentami - mówi Kulikowski. Na trzeci wniosek wystosowany w 2009 r. do tej pory nie uzyskano żadnej odpowiedzi. - Pomimo licznych monitów - zaznacza prokurator. 
- Przysłana do mnie odpowiedź jest wysoce formalna. Mówią: dochodzenia nie prowadziliśmy, a wszystko, co trzeba, już przekazaliśmy. Przy takim stanowisku prokuratury trudno od niej oczekiwać jakichkolwiek poważnych kroków w kierunku odkrycia wszystkich dokumentów o tej zbrodni - ocenia stanowisko rosyjskiej prokuratury prof. Pietrow. 
Tymczasem historyk dotarł do dokumentów w tej sprawie, m.in. planu zagłady 592 osób. Opublikował je w swojej ostatniej książce "Według scenariusza Stalina".
- Myślę, że strona polska może jeszcze raz postawić taki wniosek - o odnalezienie dodatkowych dokumentów, odnalezienie miejsca pochowania straconych, ich rehabilitację - radzi rosyjski historyk. 


W reakcji na jego publikację IPN skierował już pod koniec czerwca kolejny, czwarty wniosek o pomoc prawną do Rosji. Kulikowski wyjaśnia, że został on już przekazany stronie rosyjskiej i zawiera prośby o przekazanie kopii dokumentów wymienianych przez Pietrowa.
W wyniku przeprowadzonej w lipcu 1945 r. głównie przy użyciu sił sowieckich obławy augustowskiej śmierć poniosło blisko 600 osób. IPN kwalifikuje ten mord jako zbrodnię przeciwko ludzkości.
- Sprawę Katynia można było zakończyć w połowie lat 90. Ale rosyjska prokuratura przedłużała śledztwo bez powodu. Przecież Putin i Miedwiediew przyznali, że dokonano zbrodni, wiadomo, kto jest jej sprawcą. Pytam więc, kto jeszcze powinien dać zgodę na odtajnienie materiałów - mówił w obszernym wywiadzie udzielonym "Naszemu Dziennikowi" w czerwcu br. prof. Nikita Pietrow. W książce pt. "Według scenariusza Stalina" historyk zacytował dokument z 21 lipca 1945 roku, w którym naczelnik kontrwywiadu wojskowego (SMIERSZ) Abakumow informuje Berię o planach likwidacji 592 "polskich bandytów", członków Armii Krajowej, aresztowanych w rejonie Puszczy Augustowskiej. - Dokument został odnaleziony bardzo dawno, w 1990 roku, kiedy przygotowywaliśmy materiały na proces o prawomocność dekretów Jelcyna delegalizujących Komunistyczną Partię Związku Sowieckiego. Razem z kolegami Nikitą Ochotinem i Arsienijem Roginskim byliśmy biegłymi Sądu Konstytucyjnego. Mieliśmy pełnomocnictwa umożliwiające badanie dokumentów w archiwach i poszukiwaliśmy dowodów na potwierdzenie zarzucanych partii komunistycznej przestępstw przeciwko konstytucji. Że nie była ona organizacją społeczną, a jednym z mechanizmów władzy. Znajdowaliśmy dużo dokumentów i te, które wydawały się przydatne do sprawy przeciwko KPSS, szły bezpośrednio do sądu - relacjonował Pietrow.
Radioszyfrogram dotyczący losów osób zatrzymanych w czasie obławy augustowskiej Pietrow znalazł w archiwum dawnego KGB, nie skopiował go, bo - jak tłumaczył - "wtedy jeszcze niezbyt dobrze znał historię polskiego ruchu oporu i nie do końca zdawał sobie sprawę z jego wagi". - Ale zwróciłem na niego uwagę, zrobiłem dokładny wypis, jednak zostawiłem to, gdyż nie miał wówczas znaczenia dla naszej sprawy: nie było tam żadnych konkretnych postanowień kierownictwa partii, a tylko plan, propozycja działania. I o tym dokumencie właściwie zapomniałem, bo nie zajmowałem się historią polskiego podziemia. Dopiero kilka lat temu Aleksandr Gurianow opowiedział mi o wnioskach polskiej prokuratury do naszej w tej sprawie. Wówczas przypomniałem sobie, że z czymś takim już się spotkałem, zacząłem przeglądać swoje stare zapiski. A ponieważ przygotowywałem książkę na temat działań organów bezpieczeństwa w Europie Wschodniej w latach 1945-1953, postanowiłem, że go w niej umieszczę i w ten sposób zostanie on ujawniony - mówił prof. Pietrow. Dokument znajduje się obecnie w dyspozycji Centralnego Archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W opinii rosyjskiego historyka FSB nie ma żadnych podstaw prawnych, żeby odmówić jego odtajnienia. Jest on dowodem masowych represji i według prawa nie może pozostawać tajny.


Zenon Baranowski
Współpraca Piotr Falkowski