3 sie 2011

APTECZKA TRAPERA - Kiedy Panna się rodzi, już jaskółka odchodzi

zarabiaj pieniądze

Trwa lato. Ciepła pora, wakacje i urlopy sprzyjają wyjazdom, wędrówkom i pielgrzymkom do sanktuariów Matki Bożej. Nie wszyscy pragną wczasów w wygodnych kurortach. Wielu z nas nad deptaki i promenady przekłada piękno dzikiej natury - wyprawy w góry, do lasu czy wypoczynek nad jeziorem. Jednak wycieczki w oddalone miejsca wiążą się z utrudnionym dostępem do lekarza, punktów aptecznych i ambulatoryjnych. Co zrobić, jeśli nie mamy pod ręką dobrze wyposażonej apteczki, a dotarcie do najbliższej przychodni zajmie zbyt wiele czasu?

Przy aktywnym trybie życia ryzyko narażenia się na różne wypadki wzrasta, ale natura nie pozostawiła nas bezradnymi. Od tysięcy lat ludzie radzili sobie w warunkach terenowych, znajdując potrzebne lekarstwa w bogactwie roślin leczniczych.


ZASTOSOWANIA ZEWNĘTRZNE

Na skaleczenia
Wiele roślin ma zdolność hamowania krwawień i właściwości bakteriobójcze. Bakteriobójczo i przeciwzapalnie działa kwiat nagietka lekarskiego. Przyspiesza gojenie ran, hamuje krwawienia. Podobne właściwości ma babka lancetowata i babka zwyczajna. Pierwsza z nich posiada więcej substancji czynnych. Na skaleczenie przykładamy świeże liście, najlepiej nieco zmiażdżone. Plasterki świeżych cebulek czosnku - najbardziej znanego naturalnego antybiotyku - oraz cebuli zwyczajnej również są bakteriobójcze. Okładamy lub pocieramy nimi zainfekowane miejsca.
Jak zatamować krwawienie? Sprawdzają się liście krwawnika pospolitego, które dzięki swej strukturze i substancjom czynnym działają przeciwkrwotocznie i bakteriostatycznie. Mocnym naparem z ziela (razem z kwiatami) można przemyć ranę lub nasączyć gazę, którą przyłożymy na skaleczenie. Listki wkłada się też do nosa w przypadku krwawień. Podobne zastosowanie na skaleczenia ma ziele tasznika pospolitego. Kora dębu szypułkowego, dzięki zawartym w niej garbnikom, również działa silnie bakteriobójczo oraz przeciwkrwotocznie. Z jej naparu wykonujemy okłady i obmywania. Do pozyskiwania kory wybiera się gałęzie młodych drzew. Analogiczne działanie ma ziele rdestu ptasiego oraz kłącze rdestu wężownika.
Przy opatrywaniu zranień należy pamiętać o dokładnym myciu ziół i rąk, aby nie zwiększać ryzyka infekcji. Skaleczenie przemywamy np. naparem, przykładamy rośliny, na koniec można wykonać opatrunek przy użyciu gazy lub bandaża. Jeśli nie ma takiej potrzeby, nie zaklejamy plastrem, aby skóra mogła oddychać.
Trudno gojące się rany leczymy przy pomocy okładów nasączanych naparami z takich roślin, jak nagietek lekarski, rumianek pospolity, kwiat jasnoty białej czy ziele dziurawca zwyczajnego. Dziurawiec przy częstym stosowaniu może uwrażliwiać skórę na światło słoneczne, powodując wystąpienie plamek i alergii skórnych, dlatego nie należy stosować go przy długim przebywaniu na słońcu.

Na stłuczenia, obrzęki i siniaki
można przyłożyć kompres lub rozgniecione świeże kwiaty stokrotki pospolitej.

Na użądlenia
pomogą świeże kwiaty rumianku pospolitego, ziele babki lancetowatej bądź zwyczajnej, ziele macierzanki piaskowej i cebula - plasterki przykładamy na obrzęk.

Na oparzenia
skuteczny jest nagietek, macierzanka i babka, także ziele dziurawca, korzeń szczawiu lancetowatego. Okłady stosujemy na oparzenia I i II stopnia. Do ciekawostek należy zastosowanie szczawiu tępolistnego jako antidotum na poparzenia pokrzywą. Bolące miejsce pocieramy świeżo pokruszonymi liśćmi.

Podrażnione oczy
mogą szczególnie doskwierać przy alergiach lub obecności czynników drażniących. Stosujemy na nie okłady. Gaziki moczymy w naparze ze świetlika łąkowego, nagietka lekarskiego lub chabra bławatka.

Na ból gardła
należy sporządzić napar z szałwii lekarskiej i płukać nim gardło kilka razy dziennie, nie połykając.

ZASTOSOWANIA WEWNĘTRZNE

Bóle brzucha i niestrawność
można leczyć naparami z suszonych roślin: liścia melisy lekarskiej, która ma również działanie uspokajające, liścia mięty pieprzowej, ziela rdestu ptasiego, koszyczka rumianku pospolitego, ziela pięciornika gęsiego - głównie jako składników mieszanek - oraz ziela rzepiku pospolitego.

Biegunka
wymaga zastosowania roślin z dużą ilością substancji zapierających. Kłącze rdestu wężownika zawiera garbniki tworzące nierozpuszczalne kompleksy z białkami komórek nabłonkowych żołądka i jelit, zmniejszając w nich ciśnienie osmotyczne i obkurczając, dzięki czemu woda znacznie słabiej przechodzi do światła przewodu pokarmowego. Substancje te wiążą też toksyny bakteryjne oraz uszczelniają ściany drobnych naczyń krwionośnych. Długotrwałe stosowanie doustne wszelkich ziół zawierających duże ilości garbników może wywołać jednak działania niepożądane, w postaci utrudnienia wchłaniania ważnych związków pokarmowych, unieczynnienia niezbędnych dla organizmu elektrolitów oraz witaminy B1. Odwar z korzenia szczawiu lancetowatego również działa łagodnie zapierająco, dodatkowo unieczynnia toksyny bakteryjne i inne szkodliwe produkty przemiany materii. Bukwica lekarska hamuje drobne krwawienia z przewodu pokarmowego. Wykorzystujemy jej ziele - bez przekwitłych kwiatów i zdrewniałych, bezlistnych łodyg. Ziele pięciornika gęsiego, oprócz właściwości zapierających, działa także rozkurczowo na mięśnie gładkie przewodu pokarmowego. Podobny wpływ ma kłącze pięciornika kurzego ziela. Skuteczne są również liście popularnej czarnej jagody, czyli borówki czernicy. Substancje w nich zawarte niszczą drobnoustroje chorobotwórcze.
Przy biegunce nie należy zapominać o odpowiednim nawadnianiu pacjenta, stopniowym, lecz systematycznym.

Gorączka, objawy przeziębienia
Środki ziołowe nie zastąpią w pełni współcześnie opracowanych leków przeciwgorączkowych. Jeśli temperatura ciała przekracza 38 stopni C, kontakt z lekarzem jest konieczny. Gdy jednak taka sytuacja zaskoczy nas w terenie, możemy przyrządzić napar z kory wierzby białej lub kruchej, która zawiera salicynę, działa więc jak aspiryna - przeciwbólowo i przeciwzapalnie. Nie należy jej stosować u osób uczulonych na salicylany oraz cierpiących na choroby, przy których są one przeciwwskazane. Pomocny może być napar z kwiatów lipy drobnolistnej, działający napotnie, należy jednak uważać, jeśli organizm zagrożony jest odwodnieniem. Podobnie działają kwiaty czarnego bzu.
W napadowym, suchym kaszlu pomóc może napar z kwiatów ślazu dzikiego, stosowany przy nieżycie gardła, chrypce i utrudnionym odkrztuszaniu - zarówno do picia, jak i do płukania gardła.

* * *
Polskie łąki i lasy są wielką, naturalną apteką. Pamiętać jednak należy, że - jak powiedział Paracelsus - każda substancja może być trucizną, wszystko zależy od dawki. Dlatego zanim przystąpimy do sporządzania ziołowych leków, zapoznajmy się z prawidłowymi proporcjami surowców, sposobami ich przygotowywania oraz ewentualnymi działaniami niepożądanymi, aby nie zaszkodzić tym, którym chcemy pomóc.

lek. med. Katarzyna Simonienko

WIARA W BUDOWANIE RODZINY



zarabiaj

1 sie 2011

Powstańcy potrzebni tylko od święta? - Powstaniec sprzedany z kamienicą

Dom, w którym panie Danuta Orłowska i Halina Witanowska mieszkają od 1932 roku. Teraz zostaną zmuszone do opuszczenia go. Fot. M. Borawski
Razem z siostrą mieszkają w jednej z kamienic przy ul. Dobrej na warszawskim Powiślu. - Mieszkamy tutaj od 1932 roku. Ale kilka lat temu ktoś kupił całą kamienicę i po prostu wyrzuca lokatorów. Po tylu latach każą nam się wynosić. Wszyscy lokatorzy już opuścili swoje mieszkania. Zostałam tylko ja i siostra - opowiada pełna goryczy pani Halina.
Wykwaterowani lokatorzy otrzymali mieszkania zastępcze. Jednak panie Witanowska i Orłowska nie mają jeszcze żadnej decyzji i nie znają swojej przyszłości. Niedawno odcięto im wodę, a ostatnio gaz. Siostry mają żal do władz Warszawy nie tylko o to, w jaki sposób je potraktowano, ale też o to, że zignorowano ich prawa lokatorskie. - Oszukano nas. Najpierw, po 1989 r. obiecywano, że jako lokatorzy będziemy mieli prawo pierwokupu mieszkania. Tymczasem zamiast oferty wykupu dostałyśmy po pewnym czasie zawiadomienie o jego sprzedaży - mówi pani Witanowska. Wkrótce potem, w 2005 r. nastąpiło też rozwiązanie umowy najmu. Od tego czasu obie panie żyją w lęku przed wyrzuceniem z mieszkania, co wpłynęło na pogorszenie stanu ich zdrowia.
Podobną historię opowiada Barbara Butler-Błasińska, córka Ireny Błasińskiej ps. "Rena" (nazwisko panieńskie Butler-Kowalska), sanitariuszki z Powstania Warszawskiego. Pani Irena również służyła w III Zgrupowaniu "Konrad" AK, wchodzącym w skład Grupy Bojowej "Krybar". Jest jedną z ostatnich żyjących absolwentek przedwojennego Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Pani Barbara prócz matki opiekuje się także sędziwym ojcem, Janem Błasińskim, oficerem służby stałej 25. Pułku Ułanów Wielkopolskich, żołnierzem WP, uczestnikiem kampanii wrześniowej, odznaczonym m.in. Krzyżem Virtuti Militari. Irena Błasińska była łączniczką Szarych Szeregów (batalion "Zośka", komórka przy ul. Radnej 4) i Polskiej Organizacji Narodowo-Syndykalistycznej oraz instruktorką Przysposobienia Wojskowego Kobiet do obrony kraju. Prócz ratowania rannych w Powstaniu pomagała też przenosić broń. W czasie Powstania była założycielką i komendantką szpitala przy ul. Dobrej 53 (róg Dobrej i Lipowej).
Po zakończeniu II wojny światowej i wielu tragicznych przejściach państwo Błasińscy zamieszkali w Warszawie przy ul. Noakowskiego. - W 1989 r. zaproponowano nam wykup mieszkania na preferencyjnych warunkach, o co zresztą sami się staraliśmy. Ale ostatecznie nasz wniosek odrzucił, z naruszeniem prawa, Jan Rutkiewicz, były funkcjonariusz aparatu komunistycznego, wówczas sprawujący funkcję burmistrza dzielnicy Warszawa-Śródmieście - mówi oburzona pani Barbara. Zamiast tego zatwierdził sprzedaż kamienicy osobie z zewnątrz, niebędącej lokatorem. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, gdzie toczyła się przez wiele lat. Sejmik samorządowy potwierdził naruszenie prawa przez burmistrza. - W Polsce w wyniku przemian po 1989 r. uwłaszczyły się samorządy, a wywłaszczono tych, którzy są prawowitymi właścicielami, którzy jeszcze przed wojną zamieszkiwali w Warszawie, broniąc jej podczas wojny i Powstania. Wrócili do stolicy po wojennej tułaczce, by podnosić miasto z gruzów - opowiada Barbara Błasińska.
Dlatego zdecydowała się złożyć doniesienie do prokuratury, wskazując tę historię jako przykład prześladowania żołnierzy Polski Walczącej przez dawnych funkcjonariuszy komunistycznego aparatu władzy. "Polityka społeczna Miasta Stołecznego Warszawy jest polityką eksterminacji" - wygarnęła pani Błasińska.
Stale podnoszone stawki czynszu przekraczają wysokość emerytury Ireny Błasińskiej: o ile w 1996 r. czynsz za mieszkanie wynosił ok. 200 zł, w 2005 już ponad 500 zł, w 2008 - 1200 zł, a w 2011 r. wzrósł do 2100 złotych. Zapowiadane są dalsze podwyżki. Tymczasem - jak mówi Barbara Błasińska - emerytura mamy, sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, wynosi jedynie 1100 złotych. - Rodzice, podobnie jak inni mieszkańcy Warszawy, bronili jej podczas wojny, a dziś ich byt jest zagrożony - nie kryje rozgoryczenia pani Barbara.

POWSTAŃCY POTRZEBNI TYLKO OD ŚWIĘTA ? - Traktowanie wielu bohaterów Powstania Warszawskiego przez władze stolicy woła o pomstę do nieba

Oddział powstańczy na jednej z ulic Warszawy. Repr. M. Borawski

Podczas Powstania Warszawskiego walczyli o wolność stolicy i Polski, przelewali za nią krew, a po wojnie często byli prześladowani przez komunistyczne władze. Dziś mają utrudniony dostęp do lekarzy specjalistów i opieki pielęgniarskiej, boją się, że zostaną wyrzuceni ze swoich mieszkań, w których żyją niekiedy od przedwojnia. Los wielu powstańców jest wręcz wyrzutem dla III RP.

- Gdy widzę, jakich czasów doczekałam, żałuję, że nie zabili mnie Niemcy - mówi rozżalona pani Halina Witanowska. Podczas II wojny światowej pracowała w Radzie Głównej Opiekuńczej, niosąc pomoc głównie bezdomnym dzieciom w okupowanej Warszawie. Od lat opiekuje się siostrą, Danutą Orłowską, łączniczką harcerskiej Poczty Polowej w III Zgrupowaniu "Konrad", Grupa Bojowa "Krybar" - Powiśle. Pani Danuta ma stopień porucznika Armii Krajowej. Obie siostry pochodzą z zasłużonej dla Polski rodziny. - Nasz ojciec, legionista, walczył u boku Marszałka Józefa Piłsudskiego - wspomina pani Halina.

Powstaniec sprzedany z kamienicą
Razem z siostrą mieszkają w jednej z kamienic przy ul. Dobrej na warszawskim Powiślu. - Mieszkamy tutaj od 1932 roku. Ale kilka lat temu ktoś kupił całą kamienicę i po prostu wyrzuca lokatorów. Po tylu latach każą nam się wynosić. Wszyscy lokatorzy już opuścili swoje mieszkania. Zostałam tylko ja i siostra - opowiada pełna goryczy pani Halina.
Wykwaterowani lokatorzy otrzymali mieszkania zastępcze. Jednak panie Witanowska i Orłowska nie mają jeszcze żadnej decyzji i nie znają swojej przyszłości. Niedawno odcięto im wodę, a ostatnio gaz. Siostry mają żal do władz Warszawy nie tylko o to, w jaki sposób je potraktowano, ale też o to, że zignorowano ich prawa lokatorskie. - Oszukano nas. Najpierw, po 1989 r. obiecywano, że jako lokatorzy będziemy mieli prawo pierwokupu mieszkania. Tymczasem zamiast oferty wykupu dostałyśmy po pewnym czasie zawiadomienie o jego sprzedaży - mówi pani Witanowska. Wkrótce potem, w 2005 r. nastąpiło też rozwiązanie umowy najmu. Od tego czasu obie panie żyją w lęku przed wyrzuceniem z mieszkania, co wpłynęło na pogorszenie stanu ich zdrowia.
Podobną historię opowiada Barbara Butler-Błasińska, córka Ireny Błasińskiej ps. "Rena" (nazwisko panieńskie Butler-Kowalska), sanitariuszki z Powstania Warszawskiego. Pani Irena również służyła w III Zgrupowaniu "Konrad" AK, wchodzącym w skład Grupy Bojowej "Krybar". Jest jedną z ostatnich żyjących absolwentek przedwojennego Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Pani Barbara prócz matki opiekuje się także sędziwym ojcem, Janem Błasińskim, oficerem służby stałej 25. Pułku Ułanów Wielkopolskich, żołnierzem WP, uczestnikiem kampanii wrześniowej, odznaczonym m.in. Krzyżem Virtuti Militari. Irena Błasińska była łączniczką Szarych Szeregów (batalion "Zośka", komórka przy ul. Radnej 4) i Polskiej Organizacji Narodowo-Syndykalistycznej oraz instruktorką Przysposobienia Wojskowego Kobiet do obrony kraju. Prócz ratowania rannych w Powstaniu pomagała też przenosić broń. W czasie Powstania była założycielką i komendantką szpitala przy ul. Dobrej 53 (róg Dobrej i Lipowej).
Po zakończeniu II wojny światowej i wielu tragicznych przejściach państwo Błasińscy zamieszkali w Warszawie przy ul. Noakowskiego. - W 1989 r. zaproponowano nam wykup mieszkania na preferencyjnych warunkach, o co zresztą sami się staraliśmy. Ale ostatecznie nasz wniosek odrzucił, z naruszeniem prawa, Jan Rutkiewicz, były funkcjonariusz aparatu komunistycznego, wówczas sprawujący funkcję burmistrza dzielnicy Warszawa-Śródmieście - mówi oburzona pani Barbara. Zamiast tego zatwierdził sprzedaż kamienicy osobie z zewnątrz, niebędącej lokatorem. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, gdzie toczyła się przez wiele lat. Sejmik samorządowy potwierdził naruszenie prawa przez burmistrza. - W Polsce w wyniku przemian po 1989 r. uwłaszczyły się samorządy, a wywłaszczono tych, którzy są prawowitymi właścicielami, którzy jeszcze przed wojną zamieszkiwali w Warszawie, broniąc jej podczas wojny i Powstania. Wrócili do stolicy po wojennej tułaczce, by podnosić miasto z gruzów - opowiada Barbara Błasińska.
Dlatego zdecydowała się złożyć doniesienie do prokuratury, wskazując tę historię jako przykład prześladowania żołnierzy Polski Walczącej przez dawnych funkcjonariuszy komunistycznego aparatu władzy. "Polityka społeczna Miasta Stołecznego Warszawy jest polityką eksterminacji" - wygarnęła pani Błasińska.
Stale podnoszone stawki czynszu przekraczają wysokość emerytury Ireny Błasińskiej: o ile w 1996 r. czynsz za mieszkanie wynosił ok. 200 zł, w 2005 już ponad 500 zł, w 2008 - 1200 zł, a w 2011 r. wzrósł do 2100 złotych. Zapowiadane są dalsze podwyżki. Tymczasem - jak mówi Barbara Błasińska - emerytura mamy, sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, wynosi jedynie 1100 złotych. - Rodzice, podobnie jak inni mieszkańcy Warszawy, bronili jej podczas wojny, a dziś ich byt jest zagrożony - nie kryje rozgoryczenia pani Barbara.

31 lip 2011

ZAUFANIE KOBIETY - TEGO OCZEKUJE OD NIEJ MĘŻCZYZNA.



zarabiaj

Miejsce spotkania z drugim człowiekiem


FOT. M. MATUSZAK
Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu znana jest z wysokiego poziomu nauczania oraz unikalnych w skali kraju praktyk zawodowych. To właśnie dzięki nim studenci dziennikarstwa i komunikacji społecznej w WSKSiM mają możliwość zdobywania wiedzy i praktycznych umiejętności zawodowych bezpośrednio od wybitnych fachowców.

Wybierając uczelnię, młodzi ludzie, ale także życzliwie pomagający im w tym wyborze rodzice, z pewnością zastanawiają się, jacy profesorowie na niej wykładają, w jaki sposób przekazują swoją wiedzę, co jest przedmiotem ich rozważań podczas zajęć. Wykładowca iczłonek Rady Naukowej WSKSiM prof. dr hab. Piotr Jaroszyński w taki sposób charakteryzuje środowisko akademickie uczelni: - Wydaje mi się, że najważniejszym wyróżnikiem WSKSiM jest pewien klimat, atmosfera, jaka łączy wszystkich, którzy pracują tutaj, a więc tych, którzy uczą, jak i tych, którzy uczą się - pracowników naukowych i administracyjnych oraz studentów. Ten klimat jest spowodowany bardzo jasną wizją celu szkoły - chodzi o pewien profil ideowy: kim ma być człowiek, który tutaj się uczy, który tutaj spędza gros swojego czasu. Słowa, które są dewizą WSKSiM: "Wiara, rozum,
 Ojczyzna", nie są puste, ale wypełnione treściami, które przynoszą ze sobą profesorowie reprezentujący różne dziedziny nauki.
Profesor dr hab. Krystyna Czuba również zwraca uwagę na wierność słowom wpisanym w herb uczelni: - "Fides" i "ratio" są wzięte z encykliki Jana Pawła II, która pokazywała człowiekowi, że nie wystarczy posiadać wiedzę, ale trzeba być ukierunkowanym na Pana Boga, żeby ta wiedza była prawdziwie ludzka, bo wtedy człowiek jest integralny. Dzięki temu człowiek wie, po co żyje i dla kogo żyje. "Patria" z kolei to właściwe rozumienie naszego miejsca na ziemi. Nieprzypadkowo bowiem Pan Bóg umieścił nas w tej rodzinie, wtym Narodzie, w tej uczelni. Tu nie ma przypadków, chcemy z tego wyciągać właściwe wnioski i tutaj, w tej uczelni, ludzie sobie w tym wzajemnie pomagają - dodaje prof. Krystyna Czuba.
Wyjątkowość WSKSiM polega na szczególnej dbałości o integralny rozwój studentów, azatem zarówno na zdobywaniu przez nich wiedzy, szlifowaniu swoich umiejętności zawodowych pod okiem wybitnych profesorów, specjalistów, jak i na formowaniu swojego człowieczeństwa.

Wykłady dla wszystkich
Warto podkreślić, że Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej chętnie dzieli się wiedzą swoich wykładowców, organizując liczne konferencje, sympozja naukowe nie tylko ozasięgu krajowym, ale także międzynarodowym. Najlepszym przykładem jest organizowany co roku wlistopadzie międzynarodowy kongres, w którym uczestniczą przedstawiciele kilkunastu ośrodków akademickich z całego świata. Co ważne, efekty tych naukowych spotkań są dostępne nie tylko dla środowiska naukowego, ale dzięki owocnej współpracy z zaprzyjaźnionymi mediami również dla wszystkich, którzy zechcą być jego odbiorcami. Wszystkie konferencje naukowe są nagrywane tak, aby każdy chętny za pośrednictwem strony internetowej uczelni mógł w dogodnym dla siebie czasie ich wysłuchać i polecić znajomym.
Toruńska uczelnia bardzo często korzysta z najnowocześniejszych technologii komputerowych, które wspomagają proces dydaktyczny, ale również pozwalają na wyjątkowe spotkanie internautów z wykładowcami WSKSiM. Przykładem takich spotkań są choćby wygłaszane za pośrednictwem strony internetowej wsobotnie przedpołudnia wykłady on-line. Podobnie jak w przypadku konferencji naukowych wystąpień wysłuchać można bezpośrednio w zaplanowanym terminie emisji lub później, korzystając z archiwum uczelnianej witryny www.wsksim.edu.pl. Warto wspomnieć, że dzięki temu rozwiązaniu można wysłuchać rozpraw naukowych z różnych dziedzin. Ich autorami są nie tylko nauczyciele akademiccy WSKSiM, ale również naukowcy, którzy gościli w murach tej uczelni, jak choćby: prof. Eric McLuhan (Uniwersytet wToronto, Kanada), prof. dr Enrique Alarcon (Uniwersytet w Nawarze, Hiszpania), pani Marguerite A. Peeters czy ks. prof. dr hab. Stanisław Wielgus.
Innym innowacyjnym sposobem na wirtualne spotkanie z uczelnią i poznanie atmosfery w niej panującej są Akademickie Spotkania z Mistrzami, które od kilku semestrów na trwałe wpisały się na listę kursów dokształcających, jakie oferuje WSKSiM. Są one adresowane do każdego, kto jest zainteresowany systematycznym zdobywaniem wiedzy za pośrednictwem internetu zkonkretnych dziedzin nauki (ostatnio odbywały się np. Spotkania z metafizyką). W ramach tej formy uczestnicy za pośrednictwem uczelnianej platformy e-learningowej mają możliwość nie tylko wysłuchania wykładów, ale również mogą po wykładzie wziąć udział w dyskusji zprelegentem, a nawet kontaktować się z innymi uczestnikami ASzM. Uczelnia już teraz zaprasza do wzięcia udziału w kolejnej edycji: Spotkania z Janem Pawłem II - nauczycielem myślenia, które rozpoczną się 25 września 2011 roku.

Otwarte przez cały rok!
Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu przez cały rok jest otwarta dla młodych ludzi zainteresowanych podjęciem studiów w jej murach. Organizuje wiele form spotkań, które mogą pomóc uczniom szkół średnich w poznaniu atmosfery w niej panującej. Jednym z nich jest dzień wykładów otwartych, podczas którego uczniowie szkół ponadgimnazjalnych mogą w ławach auli WSKSiM wysłuchać wykładów i zapoznać się zofertą edukacyjną uczelni, a także zwiedzić cały kampus akademicki, spotkać się bezpośrednio ze studentami i wysłuchać ich opinii na temat miejsca, w którym studiują.
Inną szansą na spotkanie z nowoczesnym światem mediów stały się cyklicznie organizowane w WSKSiM, cieszące się ogromnym zainteresowaniem, warsztaty dziennikarskie dla licealistów. Były one swoistą odpowiedzią na sygnały nauczycieli orazwychowawców, którzy uprzednio zwiedzili toruńską uczelnię i zgłaszali potrzebę przeprowadzenia takich zajęć. - Podjęliśmy sugestię pedagogów zatroskanych o zdolnych iambitnych uczniów - mówi rektor WSKSiM o. dr Krzysztof Bieliński CSsR. - W rozmowach dzielili się swoimi osobistymi wrażeniami po odwiedzinach naszej uczelni, po spotkaniu z naszymi studentami, po zapoznaniu się z warunkami, w jakich kształci się u nas izdobywa praktyczne umiejętności dziennikarskiej profesji nasza młodzież akademicka. Jednocześnie wyrażali szczere pragnienie, aby wartościowa młodzież - takich młodych ludzi jest wielu, potrzeba im tylko dobrych mistrzów i prawdziwych wychowawców - mogła studiować w środowisku, które zapewni wszechstronny rozwój, nie tylko intelektualny, ale także osobowościowy i etyczny - dodaje o. dr Krzysztof Bieliński.
Warto wspomnieć, że podczas warsztatów dziennikarskich dla licealistów młodzi ludzie oprócz wysłuchania interesujących wykładów czy poznania warunków studiowania wWSKSiM biorą udział w zajęciach warsztatowych z pracownikami redakcji telewizyjnych, radiowych i prasowych. Mają wtedy możliwość zapoznania się z budową ifunkcjonowaniem profesjonalnego sprzętu audiowizualnego (kamera telewizyjna, konsoleta radiowa), a niektórzy z uczestników mogą zwiedzić profesjonalne studia telewizyjne i radiowe, w których studenci WSKSiM odbywają praktyki zawodowe.
Podobną możliwość mają zainteresowani podjęciem studiów na kierunku informatyka wWSKSiM - dla nich również organizowane są warsztaty informatyczne. To z pewnością szczególnie ważne dla młodych ludzi zainteresowanych tym kierunkiem. Podczas warsztatów również mogą uczestniczyć w ciekawych wykładach czy poznać warunki zakwaterowania, ale przede wszystkim mogą zobaczyć, jak wyposażone są profesjonalne pracownie informatyczne, w których zdobywają wiedzę studenci toruńskiej uczelni.

Wyjazdowe warsztaty dziennikarskie
WSKSiM nie tylko zachęca do odwiedzenia jej murów, ale bardzo często odpowiada na zaproszenia szkół średnich z całej Polski do przeprowadzenia wyjazdowych warsztatów dziennikarskich. Odbywają się one bezpośrednio w klasach podczas zajęć lekcyjnych. Mają formę interaktywnych ćwiczeń warsztatowych, podczas których uczniowie mogą spróbować swoich sił w zaaranżowanym studiu telewizyjnym lub radiowym. Co ważne, efekt takich ćwiczeń widzą wszyscy uczestnicy na ekranie monitora telewizyjnego. Dzięki obecności przedstawicieli WSKSiM mogą oni zdobyć podstawową wiedzę z zakresu własnej autoprezentacji i wspólnie nauczyć się, jak radzić sobie ze stresem podczas publicznych wystąpień. Co więcej, mają również okazję do bezpośredniego spotkania ze studentami toruńskiej uczelni, którzy cierpliwie odpowiadają na wszystkie pytania.
Warsztaty dziennikarskie w takiej formie przeprowadzane były już w wielu miastach Polski, m.in. w Szczecinie, Ostrołęce, Łomży, Jarosławiu, Inowrocławiu, Pelplinie, Miejscu Piastowym oraz Bogatyni. Świadczy to odużym zapotrzebowaniu na takie zajęcia praktycznie we wszystkich zakątkach naszej Ojczyzny. W kilku wyjazdach brała udział prorektor WSKSiM dr Maria Laska, która tak je charakteryzuje: - Jako uczelnia jesteśmy zawsze otwarci na spotkanie z młodymi ludźmi. W miarę naszych możliwości staramy się odpowiadać na każde zaproszenie ze szkół średnich i cieszymy się, że ich nie brakuje. Same warsztaty to oczywiście duży wysiłek, który przynosi wymierne owoce. Wielu uczniów, którzy brali udział w takich zajęciach, decyduje się potem na podjęcie studiów w naszej uczelni, co jest dla nas niewątpliwie powodem do satysfakcji.
Warto wspomnieć, że choć pierwszy etap rekrutacji w WSKSiM zakończył się w połowie lipca, to wszyscy maturzyści, którzy jeszcze nie zdecydowali się na wybór uczelni, mają szansę do 15 września złożyć dokumenty. Bliższe informacje nawww.wskism.edu.pl w zakładce: Rekrutacja 2011.


Mirosław Politowski