Podczas Powstania Warszawskiego walczyli o wolność stolicy i Polski, przelewali za nią krew, a po wojnie często byli prześladowani przez komunistyczne władze. Dziś mają utrudniony dostęp do lekarzy specjalistów i opieki pielęgniarskiej, boją się, że zostaną wyrzuceni ze swoich mieszkań, w których żyją niekiedy od przedwojnia. Los wielu powstańców jest wręcz wyrzutem dla III RP.
- Gdy widzę, jakich czasów doczekałam, żałuję, że nie zabili mnie Niemcy - mówi rozżalona pani Halina Witanowska. Podczas II wojny światowej pracowała w Radzie Głównej Opiekuńczej, niosąc pomoc głównie bezdomnym dzieciom w okupowanej Warszawie. Od lat opiekuje się siostrą, Danutą Orłowską, łączniczką harcerskiej Poczty Polowej w III Zgrupowaniu "Konrad", Grupa Bojowa "Krybar" - Powiśle. Pani Danuta ma stopień porucznika Armii Krajowej. Obie siostry pochodzą z zasłużonej dla Polski rodziny. - Nasz ojciec, legionista, walczył u boku Marszałka Józefa Piłsudskiego - wspomina pani Halina.
Powstaniec sprzedany z kamienicą
Razem z siostrą mieszkają w jednej z kamienic przy ul. Dobrej na warszawskim Powiślu. - Mieszkamy tutaj od 1932 roku. Ale kilka lat temu ktoś kupił całą kamienicę i po prostu wyrzuca lokatorów. Po tylu latach każą nam się wynosić. Wszyscy lokatorzy już opuścili swoje mieszkania. Zostałam tylko ja i siostra - opowiada pełna goryczy pani Halina.
Wykwaterowani lokatorzy otrzymali mieszkania zastępcze. Jednak panie Witanowska i Orłowska nie mają jeszcze żadnej decyzji i nie znają swojej przyszłości. Niedawno odcięto im wodę, a ostatnio gaz. Siostry mają żal do władz Warszawy nie tylko o to, w jaki sposób je potraktowano, ale też o to, że zignorowano ich prawa lokatorskie. - Oszukano nas. Najpierw, po 1989 r. obiecywano, że jako lokatorzy będziemy mieli prawo pierwokupu mieszkania. Tymczasem zamiast oferty wykupu dostałyśmy po pewnym czasie zawiadomienie o jego sprzedaży - mówi pani Witanowska. Wkrótce potem, w 2005 r. nastąpiło też rozwiązanie umowy najmu. Od tego czasu obie panie żyją w lęku przed wyrzuceniem z mieszkania, co wpłynęło na pogorszenie stanu ich zdrowia.
Podobną historię opowiada Barbara Butler-Błasińska, córka Ireny Błasińskiej ps. "Rena" (nazwisko panieńskie Butler-Kowalska), sanitariuszki z Powstania Warszawskiego. Pani Irena również służyła w III Zgrupowaniu "Konrad" AK, wchodzącym w skład Grupy Bojowej "Krybar". Jest jedną z ostatnich żyjących absolwentek przedwojennego Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Pani Barbara prócz matki opiekuje się także sędziwym ojcem, Janem Błasińskim, oficerem służby stałej 25. Pułku Ułanów Wielkopolskich, żołnierzem WP, uczestnikiem kampanii wrześniowej, odznaczonym m.in. Krzyżem Virtuti Militari. Irena Błasińska była łączniczką Szarych Szeregów (batalion "Zośka", komórka przy ul. Radnej 4) i Polskiej Organizacji Narodowo-Syndykalistycznej oraz instruktorką Przysposobienia Wojskowego Kobiet do obrony kraju. Prócz ratowania rannych w Powstaniu pomagała też przenosić broń. W czasie Powstania była założycielką i komendantką szpitala przy ul. Dobrej 53 (róg Dobrej i Lipowej).
Po zakończeniu II wojny światowej i wielu tragicznych przejściach państwo Błasińscy zamieszkali w Warszawie przy ul. Noakowskiego. - W 1989 r. zaproponowano nam wykup mieszkania na preferencyjnych warunkach, o co zresztą sami się staraliśmy. Ale ostatecznie nasz wniosek odrzucił, z naruszeniem prawa, Jan Rutkiewicz, były funkcjonariusz aparatu komunistycznego, wówczas sprawujący funkcję burmistrza dzielnicy Warszawa-Śródmieście - mówi oburzona pani Barbara. Zamiast tego zatwierdził sprzedaż kamienicy osobie z zewnątrz, niebędącej lokatorem. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, gdzie toczyła się przez wiele lat. Sejmik samorządowy potwierdził naruszenie prawa przez burmistrza. - W Polsce w wyniku przemian po 1989 r. uwłaszczyły się samorządy, a wywłaszczono tych, którzy są prawowitymi właścicielami, którzy jeszcze przed wojną zamieszkiwali w Warszawie, broniąc jej podczas wojny i Powstania. Wrócili do stolicy po wojennej tułaczce, by podnosić miasto z gruzów - opowiada Barbara Błasińska.
Dlatego zdecydowała się złożyć doniesienie do prokuratury, wskazując tę historię jako przykład prześladowania żołnierzy Polski Walczącej przez dawnych funkcjonariuszy komunistycznego aparatu władzy. "Polityka społeczna Miasta Stołecznego Warszawy jest polityką eksterminacji" - wygarnęła pani Błasińska.
Stale podnoszone stawki czynszu przekraczają wysokość emerytury Ireny Błasińskiej: o ile w 1996 r. czynsz za mieszkanie wynosił ok. 200 zł, w 2005 już ponad 500 zł, w 2008 - 1200 zł, a w 2011 r. wzrósł do 2100 złotych. Zapowiadane są dalsze podwyżki. Tymczasem - jak mówi Barbara Błasińska - emerytura mamy, sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, wynosi jedynie 1100 złotych. - Rodzice, podobnie jak inni mieszkańcy Warszawy, bronili jej podczas wojny, a dziś ich byt jest zagrożony - nie kryje rozgoryczenia pani Barbara.