13 lip 2011

Rastorgujew: Katyń to tajemnica państwowa




Przekazaliśmy stronie polskiej informacje na temat obławy augustowskiej - twierdzi Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej. Z tonu odpowiedzi na list Memoriału w sprawie zbrodni zwanej małym Katyniem należy sądzić, że reakcja na uzupełniony polski wniosek o pomoc prawną dotyczący obławy będzie negatywna.

Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej prowadzący śledztwo w sprawie obławy augustowskiej podkreśla, że jedyna lakoniczna informacja o liczbie aresztowanych pochodzi z 1995 r., a Rosjanie w odpowiedzi na późniejsze trzy wnioski o pomoc prawną pisali, że nie mają żadnych akt. "Na podstawie wniosków o pomoc prawną ze strony polskiej, w zgodzie z porozumieniem międzynarodowym zebrała wnioskowane informacje o nich i skierowała do wnioskodawców" - napisał W.W. Rastorgujew, naczelnik Wydziału 5. Zarządu Nadzoru Głównej Prokuratury Wojskowej, w odpowiedzi na zapytanie historyka prof. Nikity Pietrowa ze stowarzyszenia Memoriał.
"W związku z Waszym artykułem "Mały Katyń", opublikowanym 08.06.2011 w "Nowej Gazecie", na postawione przez Was pytanie, dlaczego nie ogłoszono decyzji procesowych w rezultacie dochodzenia sprawy "karnej katyńskiej" i "rozprawy z aresztowanymi w wyniku obławy w lesie Augustowskim" w czerwcu 1945 roku, informuję, co następuje. Postanowienie o zamknięciu sprawy "karnej katyńskiej" zawiera wiadomości stanowiące tajemnicę państwową i nie podlega publikacji w druku otwartym" - twierdzi Rastorgujew. 
- Nie wiem, czy stronie polskiej poza formalną odpowiedzią ze stycznia 1995 roku przekazano jakiekolwiek dokumenty, spisy zatrzymanych itd. - zastanawia się Pietrow. Pytany o to naczelnik pionu śledczego białostockiego oddziału IPN Zbigniew Kulikowski, gdzie prowadzone jest śledztwo w sprawie obławy białostockiej, stwierdza, że jedyna informacja na ten temat została przesłana przez stronę rosyjską w 1995 roku. Był to efekt wniosków o pomoc prawną skierowany przez poprzednika IPN - Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, i prokuraturę w Suwałkach. 
- Rosyjska prokuratura przesłała do ambasady rosyjskiej w Warszawie informację, że zatrzymane zostały wówczas 592 osoby - mówi prokurator. Podkreśla, że była ona niezmiernie lakoniczna, bo poza liczbą aresztowanych podano jedynie, że dokonały tego jednostki SMIERSZY (sowiecki kontrwywiad wojskowy), a los tych osób jest nieznany. 
Kulikowski informuje, że już IPN skierował do Rosji kolejne wnioski o pomoc prawną w 2003, 2006 i w 2009 roku. Na dwa pierwsze przyszła odpowiedź, że żadnych dokumentów w tej sprawie nie ma. - Rosja usztywnia swoje stanowisko, twierdząc, że nie dysponuje żadnymi dokumentami - mówi Kulikowski. Na trzeci wniosek wystosowany w 2009 r. do tej pory nie uzyskano żadnej odpowiedzi. - Pomimo licznych monitów - zaznacza prokurator. 
- Przysłana do mnie odpowiedź jest wysoce formalna. Mówią: dochodzenia nie prowadziliśmy, a wszystko, co trzeba, już przekazaliśmy. Przy takim stanowisku prokuratury trudno od niej oczekiwać jakichkolwiek poważnych kroków w kierunku odkrycia wszystkich dokumentów o tej zbrodni - ocenia stanowisko rosyjskiej prokuratury prof. Pietrow. 
Tymczasem historyk dotarł do dokumentów w tej sprawie, m.in. planu zagłady 592 osób. Opublikował je w swojej ostatniej książce "Według scenariusza Stalina".
- Myślę, że strona polska może jeszcze raz postawić taki wniosek - o odnalezienie dodatkowych dokumentów, odnalezienie miejsca pochowania straconych, ich rehabilitację - radzi rosyjski historyk. 


W reakcji na jego publikację IPN skierował już pod koniec czerwca kolejny, czwarty wniosek o pomoc prawną do Rosji. Kulikowski wyjaśnia, że został on już przekazany stronie rosyjskiej i zawiera prośby o przekazanie kopii dokumentów wymienianych przez Pietrowa.
W wyniku przeprowadzonej w lipcu 1945 r. głównie przy użyciu sił sowieckich obławy augustowskiej śmierć poniosło blisko 600 osób. IPN kwalifikuje ten mord jako zbrodnię przeciwko ludzkości.
- Sprawę Katynia można było zakończyć w połowie lat 90. Ale rosyjska prokuratura przedłużała śledztwo bez powodu. Przecież Putin i Miedwiediew przyznali, że dokonano zbrodni, wiadomo, kto jest jej sprawcą. Pytam więc, kto jeszcze powinien dać zgodę na odtajnienie materiałów - mówił w obszernym wywiadzie udzielonym "Naszemu Dziennikowi" w czerwcu br. prof. Nikita Pietrow. W książce pt. "Według scenariusza Stalina" historyk zacytował dokument z 21 lipca 1945 roku, w którym naczelnik kontrwywiadu wojskowego (SMIERSZ) Abakumow informuje Berię o planach likwidacji 592 "polskich bandytów", członków Armii Krajowej, aresztowanych w rejonie Puszczy Augustowskiej. - Dokument został odnaleziony bardzo dawno, w 1990 roku, kiedy przygotowywaliśmy materiały na proces o prawomocność dekretów Jelcyna delegalizujących Komunistyczną Partię Związku Sowieckiego. Razem z kolegami Nikitą Ochotinem i Arsienijem Roginskim byliśmy biegłymi Sądu Konstytucyjnego. Mieliśmy pełnomocnictwa umożliwiające badanie dokumentów w archiwach i poszukiwaliśmy dowodów na potwierdzenie zarzucanych partii komunistycznej przestępstw przeciwko konstytucji. Że nie była ona organizacją społeczną, a jednym z mechanizmów władzy. Znajdowaliśmy dużo dokumentów i te, które wydawały się przydatne do sprawy przeciwko KPSS, szły bezpośrednio do sądu - relacjonował Pietrow.
Radioszyfrogram dotyczący losów osób zatrzymanych w czasie obławy augustowskiej Pietrow znalazł w archiwum dawnego KGB, nie skopiował go, bo - jak tłumaczył - "wtedy jeszcze niezbyt dobrze znał historię polskiego ruchu oporu i nie do końca zdawał sobie sprawę z jego wagi". - Ale zwróciłem na niego uwagę, zrobiłem dokładny wypis, jednak zostawiłem to, gdyż nie miał wówczas znaczenia dla naszej sprawy: nie było tam żadnych konkretnych postanowień kierownictwa partii, a tylko plan, propozycja działania. I o tym dokumencie właściwie zapomniałem, bo nie zajmowałem się historią polskiego podziemia. Dopiero kilka lat temu Aleksandr Gurianow opowiedział mi o wnioskach polskiej prokuratury do naszej w tej sprawie. Wówczas przypomniałem sobie, że z czymś takim już się spotkałem, zacząłem przeglądać swoje stare zapiski. A ponieważ przygotowywałem książkę na temat działań organów bezpieczeństwa w Europie Wschodniej w latach 1945-1953, postanowiłem, że go w niej umieszczę i w ten sposób zostanie on ujawniony - mówił prof. Pietrow. Dokument znajduje się obecnie w dyspozycji Centralnego Archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W opinii rosyjskiego historyka FSB nie ma żadnych podstaw prawnych, żeby odmówić jego odtajnienia. Jest on dowodem masowych represji i według prawa nie może pozostawać tajny.


Zenon Baranowski
Współpraca Piotr Falkowski