16 cze 2011

NIEDZIELNE PRZEDPOŁUDNIE



Służby miejskie próbują nie dopuścić za barierki Pałacu Prezydenckiego grupy parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, którzy jak co miesiąc pragną uczcić pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej. W końcu strażnicy wpuszczają tylko dziesięciu z nich, posłowie ścigając się z czasem i wzrokiem strażników, odbierają w pośpiechu od zebranych na Krakowskim Przedmieściu ludzi zapalone znicze i kwiaty - materialne znaki pamięci o wszystkich 96 ofiarach tragedii narodowej pod Smoleńskiem. Dwie posłanki: Marzena Machałek oraz Daniela Chrapkiewicz, zostały poturbowane.

Wbrew próbom siania paniki przez Kancelarię Prezydenta na Krakowskie Przedmieście nie przybyła "jakaś grupa zadymiarzy". Przyjechali Polacy z całego kraju i zagranicy, aby w pierwszą rocznicę katastrofy pod Smoleńskiem oddać hołd ofiarom tej tragedii, największej w powojennej Polsce. 
Godzina 7.40, 10 kwietnia. Na Krakowskim Przedmieściu jest już kilka tysięcy ludzi. Większość trzyma w ręku biało-czerwone flagi, a na ramieniu ma naklejkę z napisem "Smoleńsk 10.04.2010. Pamiętamy". Są całe rodziny, młodzież, ludzie starsi, osoby samotne. Pewnym krokiem zdążają do kościoła seminaryjnego, gdzie o godz. 8.00 zostanie odprawiona Msza Święta w intencji wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej oraz w intencji Ojczyzny. Pod kościołem już na dwadzieścia minut przed Eucharystią stoi rzesza ludzi. Wyczuwa się podniosły nastrój i skupienie. Po Mszy Świętej i odśpiewanej głośno pieśni "Boże, coś Polskę" zgromadzeni kierują się w stronę Pałacu Prezydenckiego. Flagi trzymane mocno w ręku zaczynają powiewać. Są ich setki, a może nawet tysiące. Niektórzy trzymają również drewniane krzyże. "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie" - śpiewają idący Traktem Królewskim Polacy. Niestety, w wyniku prewencji zarządzonej przez administrację dziedziniec przed Pałacem Prezydenckim, miejsce, na które rok temu tysiące ludzi przychodziły oraz składały kwiaty i znicze, oddając hołd ofiarom, miejsce ważne i symboliczne, zostało odgrodzone barierkami. Wychodzący z kościoła posłowie Prawa i Sprawiedliwości pragną przejść na dziedziniec, aby złożyć wieniec i zapalić lampkę, jednak nie pozwala się im na to. 


Wpuśćcie posła


Tłum krzyczy: "Jarosław" i "Wpuście posła". Wśród obecnych parlamentarzystów są oprócz prezesa PiS Antoni Macierewicz, Jarosław Zieliński, Jolanta Szczypińska, Zbigniew Girzyński, Anna Fotyga. W wystosowanym wczoraj po wydarzeniach na Krakowskim Przedmieściu oświadczeniu rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman stwierdził, że "z niewyjaśnionych przyczyn za barierki wpuszczono tylko 10 parlamentarzystów" oraz "w wyniku tych działań dwie posłanki: Marzena Machałek oraz Daniela Chrapkiewicz zostały poturbowane". "Stanowczo sprzeciwiamy się takim działaniom, mogło to bowiem nosić znamiona prowokacji" - czytamy w oświadczeniu. - Znów widzimy, że władza boi się Polaków i boi się pamięci o katastrofie. Zupełnie niepotrzebnie. Ja przeszedłem przez cały kilkunastotysięczny tłum powoli. Atmosfera jest spokojna i godna - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" obecny również na Krakowskim Przedmieściu rzecznik PiS Adam Hofman. Jak dodał, Polacy przybyli tłumnie oddać hołd parze prezydenckiej i pozostałym ofiarom katastrofy smoleńskiej, a nie po to, aby robić "zadymę". - W ważnych momentach historycznych Polacy potrafią zachować się godnie i wiedzą, co należy czynić. Te barierki są tu zupełnie niepotrzebne - ocenił Adam Hofman. 
Gdy udało się już wejść na dziedziniec grupie posłów, przed przyniesionym przez nich zdjęciem pary prezydenckiej zaczęto układać, dokładnie jak rok temu, zapalone znicze i kwiaty. Rozpoczęło się ich przekazywanie - ludzie dosłownie nad głowami podawali je do przodu. Wyraźnie wzruszona, z uśmiechem na twarzy Jolanta Szczypińska chwytała kwiaty i wraz z pozostałymi posłami kładła je na dziedziniec. W pewnym momencie wbiegł na plac ogrodzony barierkami bardzo młody harcerz - chłopiec też chciał złożyć kwiaty w tym symbolicznym miejscu. Jarosław Kaczyński, przechodząc obok barierek, podawał rękę skandującym jego imię. Ewidentnie czuł jedność i solidarność ze wszystkimi, którzy przyszli uczcić pamięć jego brata. Wśród napisów na transparentach przeważały hasła krytyczne wobec Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. W pewnym momencie słychać było okrzyki: "Weźcie Bronka, oddajcie skrzynki!". Po chwili został zaintonowany hymn narodowy. Po nim słychać było w tłumie głosy, że "taką atmosferę czuło się w stanie wojennym". Jarosław Kaczyński po modlitwie i złożeniu wieńców poszedł do Pałacu Prezydenckiego, aby jeszcze uczcić upamiętnione tam wszystkie ofiary związane z Kancelarią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.