13 cze 2011

Platformie żyje się lepiej


Platforma Obywatelska czciła w sobotę dziesięciolecie istnienia. Podczas konwencji partii, podsumowując 10 lat, a zwłaszcza jedyną i trwającą kadencję rządów PO, o sprawach trudnych się nie mówiło. Ewentualne pytania obserwatorów o drożyznę w sklepach, podwyżkę podatków, skok na pieniądze przyszłych emerytów czy kolejne inwestycje drogowe, które w obliczu Euro 2012 stanęły pod dużym znakiem zapytania, miały zasłonić doniesienia o następnych osobach, które Platformie udało się pozyskać z konkurencyjnych obozów politycznych.Słuchając wystąpień kolejnych politycznych gwiazd PO, można było z pewnością stwierdzić, że w sobotę w całym kraju nie sposób byłoby znaleźć zgromadzonych w jednym miejscu tak wielu pewnych siebie i z siebie zadowolonych ludzi, jak w gdańskiej Ergo Arenie.
Tysiące działaczy Platformy Obywatelskiej zjechało w sobotę do hali Ergo Arena w Gdańsku, aby świętować dziesiątą rocznicę powstania tej partii. Życzenia "sukcesów, odwagi, siły i szczęścia" - nagrane i odtworzone na telebimie - przekazał zgromadzonym Bronisław Komorowski. Prezydent stwierdził, że "Platforma Obywatelska jest ciągle potrzebna", a on sam zostawił w niej "kawał serca".


 Najważniejszym punktem sobotniej konwencji było wystąpienie przewodniczącego PO, premiera Donalda Tuska. To jednak uczyniono ostatnim punktem imprezy. Zanim do swoich działaczy wyszedł szef partii, zgromadzeni oglądali odtwarzane urywki nagrań z wystąpień polityków PO, m.in. z kampanii wyborczych, pokazujące chwile chwały tej partii, przerywane wywiadami i wystąpieniami na żywo największych politycznych gwiazd Platformy.Nie był to czas, kiedy mówiono o rzeczywistych skutkach ostatnich czterech lat rządów Donalda Tuska: wysokim bezrobociu, olbrzymim zadłużaniu kraju, drożyźnie czy podwyższaniu podatków.



Gwiazdy PO, m.in. Bogdan Klich, Cezary Grabarczyk, Jacek Rostowski - przedstawiony jako "pogromca deficytu", Ewa Kopacz, Grzegorz Schetyna czy Hanna Gronkiewicz-Waltz, opowiadały o swoich sukcesach i o "optymizmie". Nasuwało się tylko pytanie, czy ci ministrowie i prominentni politycy PO rzeczywiście rządzą w Polsce i czy mają świadomość tego, co naprawdę w kraju się dzieje. Jest jednak oczywiste, że ich słowa skierowane były przede wszystkim do zwykłych działaczy Platformy, którzy do Gdańska zjechali niejednokrotnie z dalekiej prowincji i którzy doskonale wiedzą, jak naprawdę żyje się dziś pod rządami ich partii zwykłym ludziom - by nie tracili wiary i dalej z przekonaniem opowiadali i obiecywali wyborcom, że będzie żyło się lepiej.

Owacje za brak dróg

Szczególnie doceniana wśród działaczy PO musi być działalność ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Nie szkodzi, że kolejne obiecywane przez niego na Euro 2012 odcinki dróg na mistrzostwa Europy nie będą gotowe, nie zaszkodził też zimowy chaos na kolei - ludzie zmuszani do wsiadania do pociągów oknami, za co szef resortu infrastruktury ponosi polityczną odpowiedzialność. Takich owacji jak Grabarczyk - z wyjątkiem premiera Donalda Tuska - nie dostał podczas sobotniej konwencji nikt inny.


Oczekiwany przez działaczy swojej partii premier Donald Tusk widowiskowo przesuwał się w stronę mównicy. Długie minuty zajęło przewodniczącemu Platformy przebycie drogi przez halę wśród zgromadzonych - prowadzony niczym obrońca mistrzowskiego pasa, wśród tłumu widzów, na zawodowy ring bokserski. Donald Tusk mówił, iż przed 10 laty Platforma Obywatelska to był "poryw serca". - Ale dziś nikt nas nie będzie oceniał na podstawie naszych wzruszeń. Dzisiaj wszyscy Polacy będą oceniać nas za władzę, jaką wykonujemy - mówił premier. Do działaczy swojej partii zwrócił się, by "uczciwie powiedzieć Polsce, co zrobiliśmy przez 10 lat dla naszej Ojczyzny". - Nie możemy ani przez sekundę zapomnieć, że 40 mln ludzi, 40 mln Polaków żyjących w samym sercu Europy, że te miliony Polaków mają bardzo twarde, surowe wymagania wobec tych, którzy ośmielają się prosić o władzę - mówił przewodniczący PO.

Tusk przed księdzem nie uklęknie
Premier zaznaczył, że Polska potrzebuje dzisiaj wielkiego zrywu, lecz nie dlatego, że coś nam grozi, ale dlatego, że mamy "nadzwyczajną szansę". - Jesteśmy o krok od tego, a prezydencja Polski w Europie jest kapitalnym momentem do tego, żeby powiedzieć: Polska jest jedną z najdumniejszych ojczyzn dla swoich rodaków, nie tylko na naszym kontynencie. Nie ma już powodu do żadnego wstydu, do żadnych kompleksów - stwierdził. Jak zaznaczył, jego partia zrobiła wielki wysiłek, aby "Polacy mogli iść wyprostowani i z dumą patrzeć w oczy innym nacjom".



 - Zbudowaliśmy po latach rząd, który - popełniając błędy i mając sukcesy na koncie - idzie do Polaków wyprostowany i z podniesionym czołem. Wiecie dlaczego? Ponieważ dzisiaj w Polsce - i pokazały to także te 4 lata kryzysu - władze publiczne, ci, których wybrali Polacy, dzisiaj nie kłaniają się nisko tym, którzy mają siłę, dysponują możliwością przemocy, którzy chcą wykorzystać swoją siłę do tego, aby jedni słabsi stracili, a oni zyskali - mówił premier Tusk. - Ten rząd dziś i - jeśli wygramy - nasz przyszły rząd nie będzie się nisko kłaniał ani bankierom, ani związkowcom, nie będziemy klęczeli przed księdzem, bo do klęczenia jest kościół przed Bogiem, a nie przed księdzem - dodał. Szef partii zaznaczył, iż ta "wielka obywatelska platforma" uklęknąć może "przed tymi, którzy dają nam pracę i zlecą robotę do wykonania".

Donald Tusk na podstawie odbytej gospodarskiej wizyty dokonał też diagnozy sytuacji w kraju. - Wczoraj z premierem Norwegii byłem w gdańskiej stoczni remontowej i obok, w dawnej północnej, gdzie buduje się znowu statki. Spotkałem dumnych, szczęśliwych stoczniowców. Chcę wam powiedzieć, że tak jak ze stoczniami, jak z wieloma innymi sprawami w Polsce my jesteśmy od tego, żeby, kiedy nawet najostrzej nas krytykują, podejmować twarde decyzje, odważne decyzje, ale po to, żeby później móc zacząć od nowa robić rzeczy dobre - stwierdził Tusk, zaznaczając, że teraz stocznie stają na nogi i konkurują ceną.

Teraz polska Barcelona
Nie mniej interesującym punktem sobotniej konwencji PO niż wystąpienie premiera miało być przedstawienie nowych nabytków Platformy Obywatelskiej, pozyskanych ze środowiska politycznych konkurentów. Na kilka dni przed konwencją spekulowano, że Platformę zasilą była szefowa kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego i szefowa PJN Joanna Kluzik-Rostkowska oraz były europoseł SdPl, były minister spraw zagranicznych Dariusz Rosati. Oboje na konwencji Platformy zabrali głos. Podobnie jak pozyskany przed miesiącem z szeregów SLD Bartosz Arłukowicz. Zapisanie się do Platformy ogłosił też - dotychczas bezpartyjny - marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Premier Tusk podkreślał, że Platforma jest miejscem dla tych, którzy chcą Polsce dobrze służyć.

- Niektórzy zadają sobie pytanie: jak to możliwe - Bartosz Arłukowicz, Joanna Kluzik-Rostkowska, Dariusz Rosati - ale tym wszystkim odpowiedzmy: możecie tak pytać o każdego z nas na tej sali, o każdego z nas bez wyjątku - mówił szef rządu, informując, iż Platforma od 10 lat buduje "taką polską Barcelonę". - Ja tam nie będę mówił, kto Messi, kto Guardiola, kto... i tak dalej, ale po to budujemy polską Barcelonę, po to chcemy, aby z nami pracowali najlepsi ludzie - nie pytamy o narodowość, kolor skóry. Pytamy, czy chcą grać, czy chcą wygrywać, czy chcą walczyć dla swojego klubu. Więc ja was pytam, czy chcecie walczyć o to, żeby Polska była coraz mocniejsza, żeby Polakom żyło się w Polsce coraz lepiej, czy chcecie lojalnie dla Ojczyzny działać każdego dnia. Nie odepchniemy nikogo, nie odrzucimy nikogo. Bo to jest zadanie rzeczywiście dla wszystkich Polaków - powiedział premier.

Godność Kluzik-Rostkowskiej


Wcześniej, zanim głos zabrały nowe twarze Platformy, o swoich wrażeniach "nowego w Platformie" opowiadał Radosław Sikorski, który związek z PiS zamienił na PO. 


- Stojąc przed wami, pamiętam, że nie byłem tu w dniu narodzin. Przystąpiłem w 2007 roku w Gnieźnie, gdy Platforma Obywatelska dołowała w sondażach. Znajomi przestrzegali mnie przed błędem: będziesz kwiatkiem do kożucha - mówili. Dziś mogę powiedzieć: pokażcie mi inną partię, która w ciągu czterech lat powierzy człowiekowi poważny urząd, da mu szansę w prawyborach, wybierze wiceprzewodniczącym i zleci koordynowanie prac programowych. Dziękuję ci, Platformo. A wdzięczność, którą odczuwam, daje mi jednocześnie prawo do powiedzenia innym: chodźcie z nami - mówił Radosław Sikorski.


Bartoszowi Arłukowiczowi czy Joannie Kluzik-Rostkowskiej mogły się tylko oczy zaświecić na wieść, na jakie to stanowiska i zaszczyty mogą liczyć, jeśli tylko gorliwie, jak Sikorski, będą "dorzynać watahy"


. Arłukowicz, oprócz pierwszego miejsca na szczecińskiej liście PO do Sejmu, otrzymał już od razu wysoko wynagradzane stanowisko sekretarza stanu w kancelarii premiera. Tego, że Kluzik-Rostkowska miałaby startować z pierwszego miejsca na liście PO w Rybniku, podczas sobotniej konwencji oficjalnie jednak nie ogłoszono."Witaj, Joanno" - tym słowami Sławomir Nowak powitał Kluzik-Rostkowską na konwencji PO. Sama posłanka też dała wyraz temu, jak dobrze czuje się w otoczeniu Tuska, Schetyny, Grabarczyka, Sikorskiego czy Rostowskiego. - Bardzo mi się podoba wasze towarzystwo. Jestem tu dzisiaj z wami również dlatego, że wierzę, że podzielam wasze marzenia, że podzielam marzenia was wszystkich o wolnej, bogatej i dobrze urządzonej Polsce - mówiła 


 - Jestem dzisiaj z wami dlatego, że wierzyłam i wierzę, że Polacy chcą pokoju, nie wojny, że Polacy chcą miłości, nie nienawiści. Jednym słowem, jestem dzisiaj z wami, ponieważ jest mi z wami po drodze - zapewniła secesjonistka.Jarosław Kaczyński czy Donald Tusk, PiS, PJN czy Platforma - różnicy Joannie Kluzik-Rostkowskiej zdaje się to nie robić. A jeszcze niedawno, gdy pojawiły się spekulacje, iż może zasilić szeregi Platformy, wypowiadała się stanowczo: - Uważam to za uwłaczające mojej godności, mojemu honorowi wyobrażanie sobie, że ja mogę opuścić swój zespół i bez tego zespołu gdzieś sobie pójść - oświadczała Kluzik-Rostkowska w Sejmie przed telewizyjnymi kamerami i mikrofonami reporterami.







Artur Kowalski