30 sierpnia, co roku, na ulicy Zakroczymskiej w Warszawie odbywa się apel poległych w rocznicę śmierci powstańców z kompanii "Giewonta". Jest wtedy z nami zawsze jedna z ostatnich żyjących harcerek z tej kompanii - mecenas Lidia Markiewicz-Ziental "Mała". Wśród wspomnień z Powstania tę chwilę przywołuje jako jedno z najstraszliwszych przeżyć: - Moja kompania "Giewonta" obejmuje placówkę przy ulicy Zakroczymskiej, walcząc bez wytchnienia, bez posiłków, pod groźbą ciągłych nalotów. 29 sierpnia "Giewont" wysyła mnie i sanitariuszkę Lusię do szpitala na Długą, abyśmy pomogły tam ratującemu rannych zespołowi doktora "Broma" - Zygmunta Kujawskiego. 30 sierpnia kompania, otrzymawszy zmianę, wreszcie szykuje się do odmarszu. Nie zdążą... Niemieckie bomby zdruzgotały dom i zasypały całą moją kompanię. Nie sposób opisać, co się czuje, gdy stoimy nad grobem przyjaciół, którzy jeszcze wczoraj byli z nami.
We wrześniu 1939 roku, gdy zła siła przecięła bezlitośnie ich lot, Lidka nie miała jeszcze dziesięciu lat. Gdy wybuchło Powstanie, dodała sobie trzy lata, żeby dostać przydział do patrolu sanitarnego 3. kompanii Harcerskiego Batalionu AK "Zośka". Podczas ataku na Gęsiówkę śmiertelnie ranny został Julek Rubini "Piotruś". Mówi Lidka: - Był taki jasny, słoneczny dzień, a "Piotruś" umierał. Słabnącym głosem prosi, żeby zawiadomić jego ukochaną dziewczynę i zaczyna się modlić: "Ojcze nasz...", "Zdrowaś Maryjo...". Już przy "...łaskiś pełna" głos mu się załamuje i ucicha... To pierwsza śmierć.
Nasz kapelan Zgrupowania "Radosław", do którego należy "Zośka" - "Ojciec Paweł", ksiądz Józef Warszawski żegnał go: "Ci są, którzy przyszli z ucisku wielkiego i obmyli szaty swoje i wybielili je we krwi Baranka i służą Mu... Baranek będzie nimi rządził i poprowadzi ich do źródeł wód żywota i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu...".
Lidka znajdzie się w centrum walk powstańczych na Starówce. Jej towarzysz broni Staszek Romanowski "Kajtek" napisze o niej, nazywając ją córką pułku: "Najmłodszym żołnierzem była Lidka, zwana przez wszystkich Małą. Brała udział w ciężkich walkach na terenie Woli, Powązek, w gruzach getta, przy natarciu na Dworzec Gdański, gdzie odznaczyła się szczególnie bohaterską postawą, wydobywając spod silnego ostrzału ciężko rannych i udzielając im pomocy". Gdy została ranna - sama założyła sobie opatrunki i nie przerwała ratowania rannych.
Jej rodzeństwo zostało wymordowane przez Niemców w szpitalach. Matka pisała ze Szwecji po koszmarze obozu Ravensbrźck: "Liduś, pamiętaj, że kto nie zazna goryczy na ziemi, ten nie zazna słodyczy w niebie, i cieszmy się, że i nam przypadło w udziale nieść Krzyż, który Jezus Chrystus niósł na Kalwarię. I pamiętajmy o tym, że Matka Najświętsza ma nas w swej opiece i udziela nam wciąż swego Nieustającego Ratunku".
Lidka ocalała przed aresztowaniem, ojciec nie pozwolił jej się ujawnić. Wielokrotnie przychodziła z pomocą uwięzionym kolegom. Ukończyła prawo i jest doskonałym adwokatem, służącym zawsze walce o sprawiedliwość. Wśród wielu odznaczeń awansowana do stopnia porucznika, wśród wielu odznaczeń posiada medal "Godnemu Chwały" - przyznawany "szczególnie zasłużonym żołnierzom Powstańczych Służb Sanitarnych za męstwo i poświęcenie".
"Służba do końca" to tyt.posta nr4
We wrześniu 1939 roku, gdy zła siła przecięła bezlitośnie ich lot, Lidka nie miała jeszcze dziesięciu lat. Gdy wybuchło Powstanie, dodała sobie trzy lata, żeby dostać przydział do patrolu sanitarnego 3. kompanii Harcerskiego Batalionu AK "Zośka". Podczas ataku na Gęsiówkę śmiertelnie ranny został Julek Rubini "Piotruś". Mówi Lidka: - Był taki jasny, słoneczny dzień, a "Piotruś" umierał. Słabnącym głosem prosi, żeby zawiadomić jego ukochaną dziewczynę i zaczyna się modlić: "Ojcze nasz...", "Zdrowaś Maryjo...". Już przy "...łaskiś pełna" głos mu się załamuje i ucicha... To pierwsza śmierć.
Nasz kapelan Zgrupowania "Radosław", do którego należy "Zośka" - "Ojciec Paweł", ksiądz Józef Warszawski żegnał go: "Ci są, którzy przyszli z ucisku wielkiego i obmyli szaty swoje i wybielili je we krwi Baranka i służą Mu... Baranek będzie nimi rządził i poprowadzi ich do źródeł wód żywota i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu...".
Lidka znajdzie się w centrum walk powstańczych na Starówce. Jej towarzysz broni Staszek Romanowski "Kajtek" napisze o niej, nazywając ją córką pułku: "Najmłodszym żołnierzem była Lidka, zwana przez wszystkich Małą. Brała udział w ciężkich walkach na terenie Woli, Powązek, w gruzach getta, przy natarciu na Dworzec Gdański, gdzie odznaczyła się szczególnie bohaterską postawą, wydobywając spod silnego ostrzału ciężko rannych i udzielając im pomocy". Gdy została ranna - sama założyła sobie opatrunki i nie przerwała ratowania rannych.
Jej rodzeństwo zostało wymordowane przez Niemców w szpitalach. Matka pisała ze Szwecji po koszmarze obozu Ravensbrźck: "Liduś, pamiętaj, że kto nie zazna goryczy na ziemi, ten nie zazna słodyczy w niebie, i cieszmy się, że i nam przypadło w udziale nieść Krzyż, który Jezus Chrystus niósł na Kalwarię. I pamiętajmy o tym, że Matka Najświętsza ma nas w swej opiece i udziela nam wciąż swego Nieustającego Ratunku".
Lidka ocalała przed aresztowaniem, ojciec nie pozwolił jej się ujawnić. Wielokrotnie przychodziła z pomocą uwięzionym kolegom. Ukończyła prawo i jest doskonałym adwokatem, służącym zawsze walce o sprawiedliwość. Wśród wielu odznaczeń awansowana do stopnia porucznika, wśród wielu odznaczeń posiada medal "Godnemu Chwały" - przyznawany "szczególnie zasłużonym żołnierzom Powstańczych Służb Sanitarnych za męstwo i poświęcenie".
"Służba do końca" to tyt.posta nr4