19 cze 2011

Opinie, gdy nadejdą protokoły


Polscy biegli uczestniczący w badaniach oryginalnych rejestratorów pokładowych z samolotu Tu-154M wrócili do kraju. Zebrane materiały mają pozwolić na wydanie końcowych opinii, ale ich ujawnienie będzie uzależnione od daty przekazania przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej protokołów z czynności, w których uczestniczyli eksperci i prokurator.
Do Polski powróciła grupa biegłych z zakresu fonoskopii z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie oraz prokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Tomasz Mackiewicz. Zespół uczestniczył w badaniach oryginalnych rejestratorów z pokładu samolotu Tu-154M, który uległ katastrofie 10 kwietnia 2010 roku.
Jak poinformowała prokuratura, biegli wraz z rosyjskimi ekspertami przez trzy tygodnie uczestniczyli w szeregu badań, które pozwolą na wydanie końcowej opinii fonoskopijnej przez IES. - Czynności te obejmowały m.in. oględziny zewnętrzne rejestratora oraz oryginału nośnika powiązane z pomiarami taśmy magnetycznej. Polscy biegli dokonali również analizy stanu namagnesowania oryginalnego nośnika tego rejestratora - zaznaczył płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratura Wojskowego. Jak poinformował, w trakcie prac badawczych polscy biegli mogli wykorzystywać sprzęt przywieziony z kraju. Był to m.in. tzw. wizualizator (urządzenie, które w uproszczeniu można określić jako połączenie mikroskopu z kamerą). Jak dodał płk Rzepa, od 6 do 9 czerwca br. z udziałem trzech polskich ekspertów z zakresu badania rejestratorów parametrycznych oraz polskiego prokuratora wojskowego dokonano również oględzin rejestratorów parametrycznych, w tym tzw. polskiej czarnej skrzynki, czyli rejestratora firmy ATM wraz z oryginałami nośników danych.
Zakończenie badań z pewnością przybliża termin wydania końcowych opinii biegłych, ale w tym zakresie strona polska pozostaje uzależniona od sprawności działania Rosjan. - Wydanie końcowych opinii uzależnione jest także od daty przekazania przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej protokołów z czynności, w których uczestniczyli polscy biegli i prokurator - zaznaczył płk Rzepa. Powód? Badania wykonywane były jedynie z udziałem polskich ekspertów, którzy niejako asystowali rosyjskim biegłym, którzy de facto wykonywali ekspertyzy. Stąd też owoce prac muszą być przekazane do Polski na takich samych zasadach, na jakich dopuszczono stronę polską do badań - w ramach realizacji polskiego wniosku o pomoc prawną.
Równie powściągliwi nie są Rosjanie. Wczoraj Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wydał komunikat, w którym zaznaczył, że zarówno polscy, jak i rosyjscy eksperci nie stwierdzili jakichkolwiek oznak ingerencji lub montażu w czarnych skrzynkach Tu-154M. "Rezultaty oględzin i badania oryginalnych nośników z zapisem parametrycznej i dźwiękowej informacji z rejestratorów pokładowych polskiego samolotu zostały szczegółowo opisane w odpowiednich dokumentach procesowych. Zostały one podpisane w trybie dwustronnym" - poinformował Komitet Śledczy FR. Jak zaznaczono, na podstawie wyników prac tak polscy, jak i rosyjscy eksperci mieli oświadczyć, że "brak jest jakichkolwiek oznak ingerencji lub montażu na badanych przedmiotach". Rosjanie uznali też, że śledztwo w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M jest kontynuowane, a śledczy "wnikliwie weryfikują wszystkie informacje dotyczące przyczyn wypadku". Prowadzone są też złożone ekspertyzy sądowe.
Komitet Śledczy zaprzeczył także, jakoby podane w protokole z oględzin ciała prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego dane osobowe świadków tych czynności były nieścisłe. Czynności weryfikacyjne Komitet Śledczy powziął po głośnych publikacjach "Naszego Dziennika", który podjął próbę dotarcia do świadków. Pod wskazanym w protokole adresem dziennikarze nie odnaleźli świadka, co więcej, nikt nie słyszał tam o wymienionej w dokumentach osobie. - Śledczy wystąpili z kilkoma wnioskami dotyczącymi faktycznego miejsca zameldowania i zamieszkania świadków, a także przesłuchali ich. W wyniku tych czynności śledztwo uzyskało potwierdzenie wcześniejszych informacji, jak również samej obecności tych osób przy dokonywaniu oględzin - przekazał Komitet Śledczy FR.
autorem art. jest Marcin Austyn